Eleganckie dresy lub inaczej dresy miejskie to straszliwe zagrożenie dla klasycznego, męskiego stylu, które wlewa się w miejską rzeczywistość ze wszystkich stron, i każdego dnia coraz bardziej. Czytam na blogach modowych i słyszę od znajomych, że coraz więcej mężczyzn przykłada uwagę do ubioru, że świadomość wzrasta i że widuje się więcej dobrze, w klasycznym pojęciu, ubranych facetów. Tak jest – podzielam ten pogląd, tyle że przyrost elegantów liczymy w sztukach. Natomiast inwazja dresistów jest zjawiskiem masowym, liczonym w setkach, jakby ktoś ich wagonami dostarczał do polskich miast. Chodząc ostatnio po Warszawie, bywając w kilku lokalach oraz sklepach, obserwując ruch pieszy oraz pasażerów w środkach komunikacji miejskiej, stwierdzam, że zjawisko narasta, jak toczona po śniegu kula.
Idę o zakład, że nie wszystkim przypadnie do gustu ten wpis, ale blog jest z założenia subiektywny, traktuje o męskie modzie, o prawdziwej klasyce, więc poczuwam się w obowiązku wyrazić, co sądzę o dresach i podzielić się kilkoma głębszymi spostrzeżeniami.
Dla kogo są dresy?
Miejsce dresów jest na boisku oraz w sali gimnastycznej. Ponadto część ludzi używa dresów w domu, na działce, na budowie i ogólnie do prac porządkowych – przynajmniej do niedawna tak było. Ten kto w dresie wychodził do ludzi, otrzymywał etykietkę: gimbus, dres, faszyn from Raszyn, w najlepszym wypadku mówiono o nim, że jest wałkoń i ignorant.
Dresy w pracy, kinie, kawiarni, na randce…
Jak już wspomniałem na wstępie – jestem pod wrażeniem, jak dużo tego pojawiło się w stolicy dużego państwa, położonego w centrum Europy. Zastanawiam się w kółko, dlaczego tak jest i wciąż dochodzę do tych samych wniosków, które we wcześniejszych wpisach na blogu tylko sygnalizowałem.
Moje obserwacje oraz przemyślenia:
1. Niski poziom kultury.
Otacza nas tandeta w sztuce i kulturze, a do nich trzeba zaliczyć modę oraz całą twórczość multimedialną (TV, internet, radio, prasa kolorowa itp.). Wystarczy zajrzeć do pierwszej z brzegu galerii sztuki, żeby się o tym przekonać – po prostu normalny człowiek, polegający na swoim rozumie, nie jest w stanie rozszyfrować, co autor miał na myśli. Prace są odjechane i niebanalne.
2. Czy mężczyzna-twardziel przestaje być modny?
W mediach promuje się chudych chłopców w rurkach oraz wydekoltowanych koszulkach, z wymuskanymi fryzurami, czasem pomalowanymi paznokciami a nawet oczyma. Chodzą w szmatach od uznanych projektantów, są zapraszani na imprezy i do programów, żeby pokazać jacy są fajni, modni, otwarci i tolerancyjni. Niektórych, zwykle bardziej „utalentowanych”, trudno odróżnić od dziewczyn.
3. Jak Cię widzą, tak Cię piszą.
To należy rozumieć dosłownie. Po pierwsze – ubranie służy do rozróżnienia płci. Po drugie – widząc, jak człowiek jest ubrany, zaczynamy wyrabiać sobie o nim zdanie, np. jest brudny i nosi łachy – to pewnie pijak lub biedak; gdy nosi garnitur, krawat i skórzaną teczkę – to prawdopodobnie pracuje w biurze. Po jakości ubrań możemy się domyślić, czy są drogie (bogaty lub biedny), po dopasowaniu rozmiarów, tkanin i kolorów (zna się na modzie lub w ogóle nie przykłada wagi). Ubiór spełnia bardzo ważną kulturową rolę – koduje otoczenie, żebyśmy nie musieli za każdym razem dowiadywać się o ludziach wszystkiego od początku, ale już na pierwszy rzut oka mogli wyrobić sobie wstępne wyobrażenie. To nazywamy stereotypem.
4. Uśpiona dociekliwość i fałszywe poczucie niezależności.
Ludzie są zamknięci w sobie i przekonani o własnej wyjątkowości (zresztą nie bez podstaw, bo w kółko ktoś powtarza, że każdy jest wyjątkowy), traktują innych bez szacunku, co najwyżej jak niższych lub równych sobie, nie interesują się rzeczami ważnymi, lecz pierdołami serwowanymi z telewizora, są powierzchowni – nie dociekają sedna, nie stawiają pytań – nie są sceptyczni. Teraz kilka przykładów. To co mnie najbardziej uderza, to zanik dobrego wychowania, przejawiający się najczęściej w środkach komunikacji miejskiej. To że młodszy nie ustępuje starszemu, to norma, choć czasem widzę, że ktoś jednak ustępuje. Ale coraz więcej starszych osób, bo u młodszych to już utrwalony zwyczaj, w ogóle u nie używa zwrotów „przepraszam” albo „ proszę mnie przepuścić”, lecz przepychają się mniej lub bardziej zdecydowanie, zawsze ze spuszczoną głową, żeby nie patrzeć w twarz, bez wypowiadania jakichkolwiek słów. Zauważyłem, że wiele ludzi nie patrzy w w twarz, gdy podaje rękę na przywitanie! Młodzi poruszają się ze słuchawkami na uszach, nie zwracając uwagi na otocznie. Nie żeby było to zakazane, ale słabo to wygląda i jest to znak dla otoczenia „jestem zajęty, dajcie mi spokój, bo najlepiej się czuję sam ze sobą”. Część młodszego pokolenia myśli, że jak ubiorą glany, przefarbują włosy, owiną się damskim kominem, włączą alternatywną muzykę, to już są niezależni i odmienni niczym awangarda. Spora grupa, nie tylko wśród młodszej generacji, ale także faceci w wieku 30-50 lat, coraz częściej naśladują modę z płynącą z szeroko rozumianego show biznesu i zaczynają wyrażać „siebie” strasznie tandeciarskim stylem, np. przez łączenie dresów z marynarką lub dresów z traperami, do tego wkładają okulary w kolorowej, kontrastowej i grubej ramce. Oczywiście im droższe, tym modniejsze. Ja tego nikomu nie zabraniam, ale po prostu stwierdzam, że to tandeta i staram się doszukać przyczyny w upadku obyczajów, zaniku dobrego smaku oraz braku krytycyzmu.
Dawniej więcej ludzi potrafiło samodzielnie coś zrobić, np. kobiety nie potrzebowały poradników, jak gotować czy sprzątać w domu, a nasi ojcowie i dziadkowie sami potrafili wymienić akumulator w samochodzie lub wymienić dętkę w rowerze. Potrafili się także lepiej ubrać.
5. Nie łatwo być ekskluzywnym menelem.
Ekskluzywny menel brzmi tak samo niedorzecznie jak elegancki dres, ale żeby się stać modnym menelem, nie wystarczy ubrać się w byle łachy. Ekskluzywny menel ubiera głównie markowe ciuchy, które są trendy, tzn. prezentowane w TV, internecie i kolorowej prasie. Powinien się także wzorować na telewizyjnych idolach. Myślę, że wielu robi to podświadomie. Nie kupuję argumentu, że luźnie ciuchy i dresy ubiera się dla wygody. To mi zupełnie nie pasuje do pozostałych składowych nowoczesnego, niechlujnego stylu. Posiadacze miejskich dresów w brew pozorom przykładają dużo uwagi do swojego wyglądu. Zwykle mają bardzo zadbane włosy, a nierzadko także brody. Do dresów muszą wybrać markowe adidasy, choć niektórzy sięgają po trapery. Do tego jakiś fajny, rzucający się w oczy zegarek. Z dresem idealnie koresponduje wyciągnięty i wydekoltowany t-shirt, najlepiej taki postarzany – taki w stylu cherlawych gwiazd z TV. Z dresami bardzo dobrze komponuje się kurtka typu parka. Co delikatniejsi panowie owijają swe szyjki oraz buzie kominem, choć mocno wygolonych główek już nie ochraniają czapką przed chłodem. Bardziej „świadomi klasyki” sięgają po marynarki, najlepiej takie elastyczne, dresowe. Nowocześni dresiści poruszają się fajnymi samochodami, nowymi, w świetnym stylu (to zdanie piszę zupełnie szczerze i z uznaniem). To nie przypadek, to są gadżety przemyślane i starannie wybrane. Żeby stać się ekskluzywnym menelem, trzeba poświęcić czas, pieniądze i mieć jakiś pomysł na siebie – choćby cudzy, najlepiej inspirowany autorytetem z telewizora lub kolorowego magazynu.
6. Kobiety bardziej dbają o wygląd.
Wydaje mi się, że kobiety przywiązują większą uwagę do swojego wyglądu i starają się częściej podkreślać swoje zalety niż maskować. Na pewno masowo nie chodzą w dresach. Na pewno noszą lepiej dopasowane ubrania. Dlaczego więc faceci postępują odwrotnie, a kobiety to akceptują? Notorycznie widzę atrakcyjne i dobrze ubrane dziewczyny, przechadzające się za rękę z dresistami po centrum Warszawy. Dziwię się paniom, że idą na randkę i pokazują się na mieście z mężczyzną ubranym w dres.
7. Dresy na salonach.
Czy pamiętacie memy z takim podpisem? Jeszcze 5-10 lat temu śmialiśmy się z dresiarzy, a tu niespodzianka – dresy wchodzą na salony. Nie minęło pół pokolenia, a dresy stają się podstawowym, codziennym ubraniem mężczyzn: młodych i w średnim wieku, wykształconych, aspirujących i z dużych miast. Katastrofa!
Dodam jeszcze, że niektórym gumka w pasie słabo trzyma i krok opada. Efekt jest wiadomy – straszny obciach!
8. „Plastikowe autorytety” – celebryci, blogi, telewizja itp.
Uważam, że dużo złego uczyniły w tej kwestii popularne firmy odzieżowe, promując wizerunek delikatnego mężczyzny (nie mylić z zadbanym), ubranego w dres, za duże, powyciągane rzeczy i dokładając mu subtelnie elementy damskiej garderoby. Do tego jest cała masa blogów o modzie, nawet niektóre całkiem przyzwoite, promujących dresizm. Telewizja oraz kolorowe magazyny ze swoimi autorytetami modowymi utwierdzają niezorientowanych facetów, a także ich partnerki, że modny facet wygląda właśnie tak:
https://luigisaladini.fashion.blog/2017/01/16/katalog-eobuwie-menelsko-damska-moda-meska/
Poruszyłem ten temat, żeby zwrócić uwagę na zjawisko. Mam nadzieję, że moje przemyślenia, poparte „drastycznymi” zdjęciami z dresistów, odstraszą co poniektórych i się z czasem nawrócą, a inni nigdy nie zbłądzą na tę ścieżkę.
W mojej ocenie moda dresowa jest wynikiem braku samodzielnego myślenia, tzn. ludzie idą na łatwiznę i się nie zastanawiają, czy coś ma sens, czy dobrze w tym wyglądają, czy wypada coś założyć czy nie – po prostu bezkrytycznie chłoną informacje oraz trendy docierające z otoczenia. A co proponuje otoczenie? Niewielu jest ludzi eleganckich i na poziomie, którzy mogliby zostać autorytetem dla mas – ich się nie pokazuje. Promuje się takie mierne talenty od byle czego, jak panowie przedstawieni na ilustracjach, wmawia się ludziom ich sukces, pokazuje ich „modne” ubrania, fajne życie, uśmiechnięte twarze itd. Za przykładem podążają inni. Tylko, że to zły przykład. Proponuje na chwilę się zatrzymać, włączyć logiczne myślenie i trzeźwo zastanowić się, jak powinien wyglądać prawdziwy facet? Czy ma być chudziaczkiem w miękkim, bawełnianym dresie, w adidaskach, z odkrytą kostką (szczególnie zimą), odziany w parkę i utulony damskim kominem lub chustą? No waśnie, coś mi tu nie pasuje!
Dresista – przez przypadek napisałem na klawiaturze taki wyraz i mi się spodobał. Sprawdziłem, że oficjalnie nic nie znaczy, a brzmi dość ładnie, na pewno subtelniej od dresiarza, zatem postanowiłem go używać. Dresista brzmi prawie jak tenisista lub golfista, więc uznałem to za odpowiedni termin, by nazwać aspirujących, wykształconych z dużych miast, noszących eleganckie, miejskie dresy.
Skoro dobrnęliście do tego miejsca, to znaczy, że ten rozwlekły post Was nie zanudził. Mam nadzieję, że dał trochę do myślenia. Jestem ciekaw czy podzielacie moje zdanie? Obrońców dresistów także zapraszam do dyskusji. Zachęcam do wymiany zdań w komentarzach pod postem.
Trzymajcie właściwy fason,
Luigi